niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 25 (Dzień 182)

I znów piękna pobudka została zniszczona przez Shane'a oraz Macy.
Luke obudził mnie delikatnymi pocałunkami w policzki, które powoli schodziły na moją szyję. Rozbudziłam się już po kilku sekundach, czując falę przyjemności rozlewającą się po moim ciele. Poderwałam się do góry, ale blondyn pchnął mnie na materac. Z uśmiechem na ustach podwinął moją koszulkę i zaczął całować mój brzuch od linii bielizny w stronę pępka. Patrzyłam jak chłopak w skupieniu wędruje ustami do mojego biustu. Czułam podniecenie, gdy był już kilka centymetrów od mojego biustonosza.
            I właśnie w tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem, a do pokoju wpadł Shane z Macy. Ich miny były komiczne. Nie wiedzieli, co zrobić widząc mnie i Luke’a w tej sytuacji, więc popatrzyli na siebie i zauważyłam chytre uśmiechy na ich twarzach.
            Luke już dawno zrezygnował i opadł na materac, przytulając się do mnie i chowając głowę w moje włosy.
            Dwójka nieproszonych gości zaczęła udawać, że wymiotuje na zmianę z obleśnymi dźwiękami mlaskania.
            Jęknęłam i zakryłam twarz przedramieniem. Czy oni nie mogą pukać?
            - Wynocha! - krzyknął blondyn, a ja cieszyłam się, że mnie w tym wyręczył.
            Macy wybuchła śmiechem, a Shane jej zawtórował. Zauważyłam także szybkie, miękkie spojrzenie mojego brata na rudą dziewczynę. I wtedy zrozumiałam.
            Shane normalnie nie bawiłby się w tego typu rzeczy tylko już organizowałby jakiś wypad. Jego uśmiech był lekko wymuszony, co oznaczało, że to nie bawi go, ale robi to dla Macy. Nowa znajoma spodobała się Shane'owi.
            Zaśmiałam się cicho pod nosem i czekałam aż wyjdą, a ja podzielę się nowiną z Luke'iem.
Drzwi trzasnęły, a blondyn prychnął ze złości.
            - I cały nastrój prysł - mruknął zdenerwowany.
            - Shane'owi podoba Macy - powiedziałam zachwycona.
Myślałam, że po sprawie z Mią mojemu bratu będzie ciężko znaleźć dziewczynę, zważając na to jakie mamy czasy, a okazuje się, że wystarczyło, aby dał się pogryźć i już znajduje nową miłość.
            - Żartujesz? - zapytał Luke, podrywając się z miejsca i uśmiechając się jak głupi.
            - Tak - odpowiedziałam podejrzliwie.
Blondyn zaskoczył z łóżka i zaczął szybko się ubierać. Czułam, że chłopak coś szykuje.
            - Luke...
            - Przepraszam skarbie - przerwał mi, całując szybko mój policzek - Dokończymy wieczorem.
            Patrzyłam zdziwiona jak wybiega z pokoju. Opadłam na łóżko, wiedząc, że w takim razie i ja powinnam się ubierać.
            Nagle usłyszałam Luke'a krzyczącego na cały dom, że Shane'owi podoba się Macy, a następnie śmiechy chłopaków i głośny huk.
            Czego innego mogłam się po nim spodziewać?

XXX

Słońce powoli zachodziło, a ja siedziałam na werandzie, gdzie w przyjemnym słonecznym dniu wykonywałam swoje zadanie. Liczyłam różne produkty spożywcze i pakowałam je do kartonów. Zadanie monotonne, ale lepsze od składania dodatkowych ubrań i pakowania ich.
            Tym razem nie sprzeczałam się o to, że nie jadę do miasta. Wolałam zostać i odpoczywać. A po za tym łatwiej można tu dowieźć rannego niż szukać mnie gdzieś po okolicy.
            Cała nasza grupa podzieliła się na cztery dwuosobowe i jeden trzyosobowy zespoły, które przez cały dzień miały przetrząsać okoliczne miasteczka w poszukiwaniu dodatkowych zapasów jedzenia, napojów, ubrań i leków.
            Słońce prawie całkowicie zaszło, a ją zaczynałam się martwić. O wszystkich.
            Pierwsze osoby powinny wracać zdobytymi na swoich wyznaczonych terenach samochodami.
            Postanowiłam zrobić to, co kazała mi intuicja. Poodsuwałam kartony na boki, aby łatwo i szybko można było wbiec do domu. Weszłam do środka i skierowałam się do pokoju, w którym śpię z Luke'iem po moją apteczkę oraz dodatkową, którą dostałam od Danielle. Wróciłam na dół i wyszłam na zewnątrz. Niebieskie walizki torby zostawiłam na werandzie, a sama skierowałam się do Chevroleta, który specjalnie dla mnie został zostawiony.
Nie zdążyłam nawet do niego podejść.
Usłyszałam w oddali warkot silnika i po chwili zobaczyłam światła samochodowe. Auto zatrzymało się przed bramą, a ze środka ktoś wyskoczył i ją otworzył, a następnie zamknął za samochodem, który wjechał.
            Osobą, która wysiadła był Charlie. Podbiegła do mnie zdyszany i przerażoną miną. Jego ubranie było umazane krwią, a twarz brudna od kurzu.
            - Co się stało? – zapytałam, wiedząc, że wydarzyło się coś naprawdę złego.
            - W każdym mieście kręciły się ogromne stada zombie, które niewidomo skąd się tam wzięły, bo akurat w tych miejscach zawsze było pusto - wyrzucił z siebie z szybkością karabinu maszynowego - W samochodzie siedzi jeszcze Ashton z Mią, Danielle i Calem, którzy są ranni.
Samochód zatrzymał się pod samymi drzwiami domu, a ja patrzyłam uważnie jak Ashton po kolei wprowadza przyjaciół do domu. Wszyscy byli cali we krwi.
- Michael przez krótkofalówkę powiedział, że wiezie rannego Luke'a. Powinni być za kilka minut.
Zastygłam w miejscu. Luke ranny? Obiecał, że będzie na siebie uważał, a pewnie jak zwykle próbował zgrywać bohatera i oberwał. Zabiję go jeżeli przeżyje.
Tak bardzo chcę, żeby nic poważnego mu się nie stało i wrócił żywy…
- A co z Nickiem, Amelią, Shane'm i Macy? – zapytałam, czując narastający stres.
- Mikey powiedzieli nam, że przyjechali za późno i Nick razem z Amelią nie przeżyli ataku – szepnął, spuszczając głowę – Widzieli stado zombie, które pastwiło się nad ich ciałami…
            - O mój Boże - powiedziałam cicho, opierając się o maskę Chevroleta - Tak mi przykro Charlie.
            - Jeszcze to do mnie nie dotarło – mruknął, kopiąc kamień – Na razie jest dobrze. Martwię się o Danielle. Gdy się o tym dowie może się nie pozbierać.
            - A co z Shane'm i Macy? - zadałam kolejne pytanie, modląc się, żeby powiedział mi, że już wracają.
            - Przekazali, że zostali zaatakowani i kontakt się urwał - odpowiedział natychmiast, patrząc mi w oczy.
            Miałam ochotę się załamać. Moi przyjaciele są ranni. Nie wiem czy Michael wróci na czas z Luke'iem, abym zdążyła go uratować, a do tego Shane zaginął.
            Chciałam usiąść w kącie i przeczekać to, ale wiedziałam, że nie mogę się już więcej załamywać i muszę być silną, żeby pomóc przyjaciołom.
Koniec z mazaniem się.

______________________________________________________________________

Tak jak obiecywałam są dwa rozdziały, które długością mnie nie zachwyciły, ale treścią już tak. Nie sądziłam, że jeszcze potrafię napisać coś, co mi się spodoba. Mam nadzieję, że i Wam się one podobają.

Momenty Jess i Luke’a <3

Chciałabym także podziękować za wszystkie miłe słowa, bo są dla mnie jak paliwo, które pomaga mi w pisaniu :)

Następny rozdział pojawi się 12.02 - 14.02. 

9 komentarzy:

  1. Luke ranny?! O nie! Mam nadzieję, że go nie zabijesz, bo chyba tego nie zniosę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te dwa rozdziały są cudowne *.* Jess i Lukey <3 Proszę pisz dalej bo noevogarbie mogę się doczekać co będzie dalej ;)
    Pozdrawiam i życzę weny
    ~Alice in Wonderland

    OdpowiedzUsuń
  3. Łoooo toś dowaliła. Na przekór światu, wszyscy ranni, a Jess cała w krainie jednorożców. Jak to przeczytałam, to naprawdę miałam takie skojarzenie. Co do rozdziałów, to są mega. Spodziewałam się jakiejś lania wody, skoro w tamtym tygodniu nie dodałaś, ale szczerze mówiąc, naprawdę jestem miło zaskoczona i z niecierpliwością czekam na więcej ! Jasmine :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na next ����❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny?
    Ten świetny, nic dodać, nic ująć ;)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze ci idzie, to jeden z moich ulubionych blogów. Czekam na następny, powodzenia w pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Co z kolejnym? Czekam ;)

    OdpowiedzUsuń